Dzisiaj nie będę się chwaliła moim talentem, bo można przeczytać post z wczorajszego dnia np. albo przejrzeć mój blog i każdy może zobaczyć jaka to ze mnie artystka ;).
Dzisiaj pochwalę się talentem mojego starszego Syna - Igora. Dlaczego akurat Jego, a nie Matiego albo nie obu? Wyjaśnię poniżej.
Szkice Igora :
Igor robi kartkę dla Taty:
Kartka świąteczna zaprojektowana przez Igora, którą została wydrukowana i sprzedawana w szkole:
kartka Igora na konkurs Polskiej Macierzy Szkolnej w Irlandii w Dublinie - I miejsce w kategorii gimnazjum:
Jestem dumna z mojego Syna. Ma 13 lat. W Polsce był jednym z dwóch najlepszych uczniów w swojej klasie. Tu tez sobie świetnie radzi i wg moich obserwacji jest dobrym i obowiązkowym uczniem ( to po mamusi ;)).
Cofnijmy się do roku 2004. Igor nie mówi. dziwnie się zachowuje. Boi się dotknąć jedzenia, które jest miękkie. Kromkę chleba je trzymając ją wierzchem obu dłoni, tak do środka. Dziwnie. Panicznie krzyczy, gdy tylko zakładam mu coś z guzikami. Samochodziki nie służą do jeżdżenia, ale do kręcenia ich kółkami. Nie lubi się przytulać. Ma obniżone próg odczuwania bólu. Jest taki... dziwny.
Wyrośnie z tego. Chłopcy późno mówią. Nie martw się, każde dziecko ma jakieś fanaberie.
Ale ja piszę pracę magisterską o autyzmie wczesnodziecięcym i coraz bardziej się boję. Zaczynam szukać. Lekarze - jedn, drugi, trzeci. Diagnoza - podejrzenie autyzmu wczesnodziecięcego, zaburzenia słuchu wykluczone, aparat mowy sprawny. Czyli brak diagnozy, bo nadal nic nie wiem tak naprawdę.
W końcu trafiam na wspaniałą Panią psycholog, która słucha i obserwuje. Dostaję plan pracy z synem. Angażuje się w niego cała rodzina, panie z przedszkola. Chodzimy do dwóch logopedów i psychologa. Ćwiczymy na zajęciach Sherborne i każdy dzień pracujemy z pomocą kredek, farb, dotykamy kisielu i pianki do golenia. Rzeczy do tej pory niedotykalnych.
Powoli, powolutku moje dziecko wychodzi ze swojej skorupki.
maj 2005 słyszę nieśmiałe ...Mamo...
Wielka to dla mnie radość.
Razem z mówieniem przychodzą też inne umiejętności. Jestem szczęśliwa.
A potem, kilka lat później moje dziecko stoi na auli w szkole, w ręku trzyma świadectwo z czerwonym paskiem a ja przyjmuję list gratulacyjny z rąk Pani Dyrektor. I tak co roku...
Napisałam Wam o tym, bo to jest mój mały wielki cud.
ściskam,
Asica
P.S. A o Waszych talentach poczytam tu------>
KLIK