sobota, 28 lutego 2015

Nasza Lizbona- luty 2015 część 3

Planowaliśmy nasz wyjazd starannie po to, by udało się nam jak najwięcej zobaczyć.
Nasz harmonogram wyglądał tak:

Niedziela 1 lutego:
- przylot w godzinach porannych ok. 10
- zameldowanie w hostelu Rossio (szczerze polecamy!)
- zwiedzanie czas start - zaczynamy od Belem :
Wieża Belem, Klasztor Hieronimitów, Pomnik Odkrywców, Muzeum Marynistyczne, Muzeum Powozów, Muzeum Elektryczności, kawiarnia Casa Pastéis de Belém
Ważna uwaga: w pierwszą niedzielę każdego miesiąca wstęp do niemal wszystkich Muzeów jest darmowy :)

Poniedziałek 2 lutego:
- centrum i okolica Chiado/ Baixa
- Muzeum Piwa
- Łuk Triumfalny
- Praça do Comércio
- zobaczyć Tag

Wtorek 3 lutego :
- Café A Brasileira
- targ Złodziei Feira da Ladra
- przejazd tramwajem nr 28
- Narodowe Muzeum Kafli Azulejos
-  Katedra Sé
- Muzeum Fado
- obiad w  Restaurante Coração da Sé
- Alfama
- wyjazd windą Santa Justa

Środa 4 lutego:
- Sintra
 - Quinta da Regaleira
- Cascais
- Cabo da Roca

plan zrealizowaliśmy prawie w 100 %
brakło nam sił na Muzeum Fado i Restauracja Coração da Sé była zamknięta.

a było tak pięknie :

Praca do Rossio - widok z naszego okna, na główny plac w Lizbonie

dzielnica Belem:
Wieża Belem:

 Pomnik Odkrywców - niezwykły monument! 52 metry wysokości!
 Muzeum Marynistyczne:
 Ogromnie nam się podobało. Bardzo duże, z bogatą kolekcją modeli statków:
 Jedliśmy tez najsłynniejsze portugalskie ciasteczka (pastéis) Pastéis de Belém. Podobno przepis na nie jest ściśle strzeżoną tajemnicą, którą znają tylko trzy osoby! Jedyna, prawdziwa " fabryka" ciastek znajduje się nieopodal Klasztoru Hieronimitów.Historia słynnych pasteis rozpoczęła się ok.XVIII wiekiem i jest ona związana z mnichami zakonu św. Hieronima, którzy zamieszkiwali Klasztor Hieronimitów.  Do usztywniania habitów używali oni ogromne ilości białek, a z żółtek zaczęto robić desery, w tym słynne nadzienie do ciasteczek. Wiele ciastek w Portugalii zawiera jajeczne kremy - jadłam także inne, ale nie pamiętam już nazwy. Podobnie jak większość portugalskich słodyczy, ciasteczka z Belém mają klasztorny rodowód. Ciasteczka te to delikatne, kruche babeczki, wypełnione ciepłym kremem z żółtek. Posypuje się je cukrem pudrem i cynamonem. Uwierzcie, że kolejka przed tą cukiernią naprawdę była długa, a nam jakimś cudem chyba udało się upolować stolik wewnątrz.

Klasztor Hieronimitów:
 

 Muzeum Elektryczności - bardzo ciekawe. W tym industrialnym wnętrzu świetnie by wyszła jakaś sesja wydaje mi się ;):

  Muzeum Powozów :

zakochałam się w tych pięknych uliczkach:

to niebo!:
 i my nad Tagiem:
 :)
 Łuk Triumfalny w tle:
Muzeum Piwa:
 Giginja - słynny portugalski likier z wisienką, za 1,40e można sobie strzelić kielonka na ulicy :). Pycha!
Muzeum Kafli Azulejos:
  
Piękna Alfama:

Pranie przykryte folią, bo pada ;):
bardzo chcieliśmy zjeść w tej restauracji - niestety było zamknięte ( następnym razem ;) )

 winda Santa Justa - aktualnie w renowacji:
 
Będąc w Lizbonie koniecznie trzeba odwiedzić kultową kawiarnię Brasileira, która
znajduje się w dzielnicy Chiado, przy Rua Garrett 120 (koło stacji metra Baixa-Chiado).
Ciekawostka:
 "Brasileira była pierwszą lizbońską kawiarnią, która wprowadziła ekspres do kawy. Zachętą do picia mocnego espresso było hasło reklamowe “Beba isto com açúcar” (pijcie to z cukrem)." 
Podobno lubił zachodzić tam  Fernando Pessoa - najwybitniejszy portugalski poeta
mam z nim fotkę ;)
 Czy spodobała Wam się Lizbona choć trochę?

a o cudach w Sintrze i o tym, jak poszłam z Nim na koniec świata, opowiem Wam jutro!
Buziaki!
Asica







piątek, 27 lutego 2015

Nasza Lizbona - luty 2015 część 2

Dzisiaj będzie garść dobrych rad. O czym dobrze wiedzieć wybierając się do Lizbony.

1. Komunikacja miejska

Na lotnisku kupiliśmy kartę viva vagem, z opcją zapping- czyli można ją doładowywać. Opcja najwygodniejsza, ponieważ w każdej chwili kartę można doładować na stacji metra, na dworcu. Być może w sklepach także, ale nie sprawdziliśmy tego. Kartę przykłada się do czytników i zostaje z niej pobrana opłata.
Karta daje naprawdę bardzo wysokie zniżki. Bo dla przykładu:
- przejazd tramwajem 2.80 e , z kartą 1.40 e
- przejazd windą Santa Justa - 5 e, z kartą dalej 1.40 e
Swoją drogą, jakie to piękne, że bilety są w tak niskich cenach. Na cały wyjazd kupiliśmy doładowanie za 15 e na każdej karcie. Zostało nam ponad 3 e :). Ważne do lutego 2016 :)
http://i2.wp.com/www.metrolisboa.pt/eng/wp-content/uploads/2012/02/viva-viagem.jpg 

Jak już wspomniałam wczoraj poruszanie po mieście ułatwiają elevadore. Trzy kolejki linowo- szynowe i jedna wieża winda.
Elevador da Bica
Elevador da Gloria
Elevador da Lavra - najbardziej stroma
oraz znajdująca się w centrum winda- wieża Elevador  de Santa Justa (45 m wysokości).

Jako ciekawostkę mogę Wam powiedzieć, że wszystkie są dziełem portugalskiego inżyniera 
Raoula Mesniera du Ponsarda, który był uczniem Gustava Eiffla.
Stacja metra Aeroporto Lisboa - na ścianach możemy zobaczyć wiele karykatur, przedstawiających słynnych Portugalczyków.

Nie można pominąć przejażdżki słynnym tramwajem linii 28.
Tramwaje w Lizbonie to małe dzieła sztuki - są starodawne, klimatyczne, nieźle w nich buja i koniecznie trzeba się nimi przejechać.Linia 28 - prowadzi przez Alfamę, chyba najbardziej urokliwą część Lizbony




2. Jedzenie
Pyszne! Królują ryby, a przynajmniej ja jadłam tylko ryby.
Szukaliśmy restauracyjek z dala od głównych ulic, bo tylko w tych "prawie domowych", można zjeść prawdziwy portugalski, pyszny i co najważniejsze tani posiłek.
Musicie wiedzieć o jednym. W portugalskiej restauracji, przed złożeniem zamówienia na stole pojawią się : domowy chleb, pasta z tuńczyka, czy sardynek. przepyszne sery, oliwki.
Te pozycje są doliczane do rachunku, choć ich nie zamawialiśmy :).
Nie kosztują jednak wiele, a są naprawdę dobre. warto spróbować. Niezły patent, prawda?
Nasz pierwszy posiłek, po długim niedzielnym zwiedzaniu był naprawdę wyśmienity. Trafiliśmy do Restaurante Solar do Loreto na Chiado.
Zamówiliśmy ryby - ja dorado a mój M. robalo. Obie pyszne.
A wieczoru tego  nie zapomnę, bo zostałam obdarowana najpiękniejszym pierścionkiem na świecie:
 co uczciliśmy pysznym winem:
a jutro napiszę Wam, co udało nam się zwiedzić :)

Asia

Nasza Lizbona - luty 2015 - część 1

Długo myślałam nad tym wpisem, ponieważ chciałam Wam opisać w kilku słowach naszą wyprawę do Portugalii i doszłam do wniosku, że w kilku słowach się nie da. Zakochaliśmy się w Lizbonie. Tęsknimy. Wspominamy. Chcemy tam wrócić.
I dlatego, dzisiejszy wpis nie będzie jedynym o Lizbonie, jaki przeczytacie na moim blogu. Jeśli moje marzenie o częstszym podróżowaniu się spełni, to może trzeba będzie założyć nowy blog ;).
W głośnikach leci "Lizbona moja miłość|" a ja zanurzam się we wspomnienia sprzed kilku tygodni.



Co zobaczyliśmy, kiedy dojechaliśmy z lotniska do centrum? 

 Po pierwsze piękne światło! Jaka Lizbona jest cudna do fotografowania! Nie dowierzałam, że zobaczę coś takiego - bo wertując wiele stron przed wyjazdem, wiedziałam, że coś z tym światłem jest na rzeczy ;).
Druga rzecz - płasko, stromo, wysoko, nisko - jak dobrze, że nie wrzuciłam do walizki szpilek w razie romantycznej kolacji ;). Wybierając się do Lizbony dobrze jest zrobić sobie trening z chodzenia - ponieważ miasto to, podobnie jak Rzym jest położone na siedmiu wzgórzach. Ale sporym ułatwieniem  w poruszaniu się po mieście są tzw. Elevadores, o których jeszcze napiszę.


 Po trzecie azulejos - kafelki, które często spotyka się na lizbońskich ulicach. Znajdują się na wielu budynkach, czasem tworzą wzory geometryczne, czasem są to wręcz całe obrazy
Oprócz tego, że pięknie wyglądają, maja także za zadanie utrzymywać temperaturę wewnątrz budynków, gdyż większość z mieszkań nie posiada ogrzewania ( zwróciliśmy uwagę na brak kominów na większości z dachów). Mieszczą się także na nich nazwy ulic czy numery domów.



Po czwarte przepyszna kawa! Bica, bo tak nazywa się tu małą i bardzo mocną kawę. Nie znałam do tej pory właściwego smaku kawy. Teraz już wiem, że czekał na mnie w Portugalii. Jeśli gdzie indziej znajdę lepszą ( Włochy czekają ;)), to może zweryfikuję swoje zdanie. Póki co, portugalska mała czarna skradła moje serce :)


 Z każdego miejsca, w którym piliśmy kawę zabrałam na pamiątkę cukier. no cóż jedni zbierają znaczki... to ja będę zbierała cukry z wypraw :D

Tyle pokażę Wam dzisiaj z naszego lizbonowego story. Jutro następna część:)
Dobrej nocy!
Asica

niedziela, 22 lutego 2015