Spełniło się w 100 %. Rok 2013 to rok ogromnych zmian dla mnie, moich synów, moich bliskich. Po ciężkich latach poprzednich- teraz mogę powiedzieć, że to rok przełomowy- i bardzo dobry.
Jestem w miejscu, gdzie powinnam być już dawno- ale los decydował inaczej, inaczej - widocznie tak miało być :).
Od marca mieszkam w Irlandii. Czuję się tu już "u siebie". Mam przy boku Mężczyznę, który kocha, szanuje, troszczy się i sprawia, że każdego dnia budzę się z uśmiechem na ustach. Jestem szczęśliwa, jestem spełniona, śmieję się częściej, może nawet czasem jestem mniej szalona, jak zawsze ;). Może... :).
Dzieci są radosne, spokojne, zadowolone. Mają dom, dom z duszą, a nie tylko cztery ściany i lęk o jutro.
Styczeń- zaprawiona w boju, wciąż zaniepokojona czy wszystko się uda, zamykam swoje sprawy po kolei. Także firmę. Mam nadzieję,że to tymczasowo :). Jestem gościem w Magicznej Kartce- dzięki Marcia :*. Mam cudowne urodziny- znowu latam -dosłownie i w przenośni.
Luty- jestem zaprawiona w pakowaniu i reorganizowaniu swojego scrapowego dobytku, znam oferty wszystkich przewoźników w kraju ;)
Marzec- z przygodami lecę z młodszym synem do Irlandii. Bardzo ciężki czas dla mnie i mojego starszego synka, który zostaje w kraju, by skończyć spokojnie rok szkolny. Z jednej strony radość i oczekiwanie na nowe i lepsze, z drugiej ogromny smutek i strach, że połowa mojego serca zostaje w kraju :(
Kwiecień, maj, czerwiec- aklimatyzujemy się w nowym miejscu. Mati zaczyna szkołę, urządzamy powoli nasze mieszkanko. Cieszymy się wszystkim.W maju jestem gościem w Rapakivi- dzięki Ivy :*. W czerwcu zostaję projektantką w IKropce- dzięki Martuś. Czuję, że powoli trzeba wracać do scrapowego swiatka :).
Lipiec- radosny czas! Wreszcie przylatuje mój starszy Syn z moją Mamą. Spędzamy cudowne chwile- zwiedzamy, odpoczywamy, cieszymy się :). Lato jest upalne i udało nam się nawet spalić słońcem. W Irlandii !!!.
Sierpień- dostaję pierwsza pracę w Irlandii, na zastępstwo, ale jest. Okazuje się, że wystarczy rosyjski i polski by się dogadać ze współpracownikami :). Nadal boję się cokolwiek mówić po angielsku.
Wrzesień- dostaje pracę w Polskiej Szkole w Galway. Chłopcy idą do szkoły irlandziej, a w weekend chodzą ze mną do polskiej.
Październik- odwiedzam koleżankę w Dublinie :* i skaczę na koncercie Bednarka w Galway.
Listopad- zaczynam chodzić na lekcje angielskiego. Powoli przełamuję się, by powiedzieć coś więcej niż helo ;) . Jestem gościem w ScrapandMe- Anetko, dziękuję :*.
Grudzień- dostaję druga pracę, w której zmuszona używać języka powoli przestaję się go bać :). uczestniczę w warsztatach z Cynką. Być może przestane się bać kolorów i warstw ;).
Mimo nieobecności bliskich ( niech żyje skype! ), mamy piękne, rodzinne święta. Jest cudownie.
Jestem szczęśliwa!
A scrapowo było nieco słabiej niż w latach poprzednich. Nie zrobiłam żadnego LO'sa, o zgrozo! Czas najwyższy chyba do nich powrócić, popracuje nad tym. Były niezliczone ilości kartek. Były 4 kiermasze lokalne. Jedne warsztaty- zreszta moje pierwsze jako uczestnik :).
Zrobiłam 26 albumów:
Czego bym chciała w Nowym Roku 2014? Zupełnie nie wiem. Wszystko już mam. swój milion w totka wygrałam.Jak mi powiedziała ostatnio moja Mama:
Totek, to jest tylko sześć liczb trafionych. Wy trafiliscie całe życie.
Niech zatem słowem na rok 2014 będzie :
MIŁOŚĆ
czego i Wam życzę :)