Witajcie!
Święta upłynęły nam w miłej atmosferze, którą zakłócił jedynie mój wypadek przy pracy w kuchni, który zaowocował trzema szwami na palcu lewej ręki. Pomijając jednak ten incydent ( a zupa - wypróbowanie kolejnego przepisu z Jadłonomii- i tak była super ;)), było dobrze. Po naszemu.
Były pisanki, i żurek, biała kiełbasa i sałatki. I niespieszna, leniwa atmosfera. I cudowna pogoda.
Tak ciepło jak w Wielkanoc i lany poniedziałek, tej wiosny jeszcze nie było!
Skoro pogoda zachęcała do wyjścia z domu, postanowiliśmy zajrzeć na Galway Food Festiwal.
Ta coroczna impreza, odbywa się właśnie w okolicy świąt Wielkanocnych, z początkiem kwietnia. W tym roku przypadła na 2-6 kwietnia.
Było mnóstwo kursów, pokazów, dobrego jedzenia, testowania, możliwość zakupów i poznania lokalnych producentów zdrowej żywności.
Oto nasze migawki:
czekoladki z jajeczkami ukryte w plastikowej kapsule:
pyszne chlebki z różnycmi ziołowymi dodatkami:
sushi :
warzywa z ekologicznej farmy:
nalewki ziołowe:
octy i dżemy hand made:
i mój absolutny faworyt- sprzedawca, który oferował octy owocowe, pyszne. Malinowy zwłaszcza:
zmyślne talerzyki do ścierania czosnku:
małe dzieła sztuki wykonane z owoców i warzyw prezentowane na stoisku tajskiej restauracji"
hand made płatki śniadaniowe:
ręcznie robione batony czekoladowe o różnych smakach:
pesto z pokrzywy? czemu nie? :)
i my, miłośnicy jedzenia zdrowego i dobrego ;)
Igor próbował jeść makaron pałeczkami:
mój wypadkowy paluszek ;)
To już ten czas, gdy na głównej ulicy Galway Shop Street można spotkać coraz więcej różnych dziwnych osób. Bardzo intryguje mnie, jaki instrument ma ten Pan, wiecie może?
Galwayowski rynek _ Eyre Square:
czy widzicie jakie mam wysokie obcasy i jak wielkie jest moje starsze dziecko? ;)
a mniejsze, też już nie takie małe:
A w Poniedziałek, nadal rozpieszczani pogodą pojechaliśmy na Achill Island:
Jest to największa wyspa Irlandii. Połączona z lądem przy pomocy obrotowego mostu
Michael Davitt Bridge:
Wyspie Achill udało się zachować naturalne piękno. Na jej północnym wybrzeżu znajdują się najwyższe w Europie klify (klify z Croaghaun). Natomiast na zachodnim krańcu przylądka Achill znajdują się plaże, uważane za najpiękniejsze w zachodniej Irlandii.
Pojechaliśmy na Keem Beach:
moje ulubione modelki poniedziałkowe:
mieszkańcy skał na wyspie:
W drodze powrotnej zobaczyliśmy jeszcze taką dziwną wioskę:
Deserted Village, w
której nikt już nie mieszka. Ostatni mieszkańcy tej opuszczonej wsi
wyprowadzili się ponad 150 lat temu, w 1845 roku w okresie Wielkiego
Głodu.
Postanowiłam pokazywać Wam relacje z naszych wycieczek, ponieważ Irlandia jest tak piękna i tyle jeszcze mam tu do zobaczenia, że praktycznie nie musiałabym jeździć nigdzie na wakacje ;).
buziaki, Asica
Wow...such amazing photo's Asica! Looks like a fabulous place and the scenery so serene and beautiful!
OdpowiedzUsuńCo za cudowne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńalez CUDOWNIE:) pozdrwiam serdecznie
OdpowiedzUsuńale wspaniała sesja i pozatym cudowne widoki
OdpowiedzUsuńTyle dobrego w jednym miejscu <3
OdpowiedzUsuń