Biorę udział w kolejnym wyzwaniu blogowym u Uli. Tym razem zestaw zadań jest trudniejszy, a przynajmniej trudny jest temat nr 1.
Długo zastanawiałam się, o czym Wam napisać. Kiedy dziś poprosiłam o radę mojego Ukochanego, stwierdził, że powinnam opisać historię o komorniku.
A ponieważ On ma zawsze rację, to piszę ;)
Styczeń, oglądam film (Człowiek Słoń) i robię LO. Dokładnie pamiętam jaką pracę wtedy robiłam i uwierzcie mi, naprawdę jej nie lubię gdy na nią patrzę.
Słyszę pukanie do drzwi.
Otwieram. Dwóch panów w garniturach z teczkami, jeden się odzywa:
- Dzień dobry, jestem komornikiem Sądu Rejonowego blablablablabla... Przyszlismy wycenić mieszkanie.
- Nie bardzo rozumiem...
Pan nr 2 podtyka mi pismo pod nos - zawiadomienie o licytacji nieruchomości przy ul. blablablabla
Chyba mi nieco słabo. To, że mąż (teraz juz eks- mąż) nie mówi mi o wielu rzeczach - wiedziałam, ale o tej sprawie nie miałam pojęcia...
Panowie wchodzą, w buciorach! i zaczynają pstrykać zdjęcia, mierzyć, gadać a ja stoję jak skamieniała.
- Ta wykładzina zostaje czy zabiera Pani?blablablabla
- Zadłużenie ma być uregulowane do końca miesiąca blablablabla
- Te lampy Wasze czy nie?blablablabla
W końcu poszli. Otwieram przeglądarkę i szukam informacji o licytacji komorniczej mieszkania w którym mieszkam, w którym przebywam z dziećmi, do którego czasem wpadnie mąż zrobić awanturę, naubliżać, narobić syfu.
Jest. Ulica jak byk, cena jak byk.
Co z nami będzie? Tu nie ma co płakać, tu trzeba działać.
Wchodzę na fb. Muszę z kimś porozmawiać. Kilka dni wcześniej dodałam do znajomych dawno nie widzianego kolegę. Kiedy to było, gdy bujaliśmy się w tej samej paczce i jeździli na koncerty punkowe pociągiem do domu kultury w Bielsku- Białej. Nie zna moich problemów, gadaliśmy tylko o starych zdjęciach, z jednej wspólnej imprezy, jakie udało mi się zeskanować i wrzucić na fejsa. Jest na czacie. Pogadam z nim. Z kimś obcym najlepiej. Nie mogę znowu narzekać moim przyjaciółkom. Pewnie maja mnie już serdecznie dosyć.
Wybieram zielona kropkę z Jego pseudonimem.
- Cześć, zobacz jaki mam dziś dzień... i wklejam link do licytacji komorniczej znaleziony w sieci.
I tak "pisaliśmy" rozmawiając b. długo. Nie próbował mnie pocieszać. Próbował przedstawiać możliwości rozwiązań tej patowej sytuacji.
Od tamtej pory "rozmawialiśmy" pisząc do siebie każdego dnia.
O codzienności, o tym co lubimy. Co nas boli w życiu, co lubimy jeść i jakiej muzyki słuchamy.
I niedługo potem szalona decyzja. Jadę zobaczyć tę Jego piękną Zieloną Wyspę. Jadę się oderwać od mojego życia, przypominającego od miesięcy "Trudne sprawy". Jadę ukoić skołatane nerwy rozmową w bliskości. Potrzebuję tego.
Lecę.
To było czyste wariactwo. Nikt nie wiedział, pełna konspiracja. Jedno dziecko u koleżanki, drugie z dziadkami na wakacjach.
Na lotnisku powitał mnie On. Z bukietem kwiatów. W płaszczu. W czerwonej koszulce.
Wszystko pamiętam. On pamięta to, że zawstydzona wywinęłam się tak, by nie dać mu buziaka na powitanie :)
Spędziłam cudowne cztery dni i musiałam wracać. To było okropne.Wracać? Teraz? Kiedy w końcu spotkałam Mężczyznę moich marzeń? Który mnie słucha i potrafi rozmawiać?.. Widziałam takie piękne miejsca. Żal będzie :(. I co dalej będzie?
...............................................................................................................................................................
Jakieś 26 tysięcy wiadomości później:
Kochanie kup chleb :)
P.S. Postanowiłam sobie, że pan komornik, min. dzięki któremu odważyłam się na zmiany dostanie ode mnie butelkę whisky. Jeszcze tego nie załatwiłam , ale wiem, że to zrobię. Zasłużył chłop jak nic!
Przy najbliższej wizycie w Polsce odwiedzam jego kancelarię. Koniec i kropka :)
A jakie są Wasze historie z przeszłości?
Buziaki i do zobaczenia jutro!
Aż łzy popłynęły mi do oczu, jakby to się znowu działo...
OdpowiedzUsuńJesteś najdzielniejsza i najodważniejsza! :*
<3
OdpowiedzUsuńPięknie!!! :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie, uściski dla Was ❤
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazłaś dobrego człowieka i udało Ci się na nowo zacząć życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
czasem trzeba takiego kopniaka od życia (czy od pana Komornika) zeby wpaść szczęściu w objecia I tak trzymać <3
OdpowiedzUsuńOoooo... Jak pięknie :)
OdpowiedzUsuńno popatrz jak to życie potrafi poukładać pewne sprawy
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wzruszyła ta historia... Cieszę się, że życie Ci wynagrodziło wcześniejsze przykrości... Czasem wystarczy się tylko rozejrzeć wokół siebie i dostrzec rozwiązania...
OdpowiedzUsuńPiękna historia :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, która przykra sytuacja zamieni się w nieoczekiwany zwrot akcji. Jakie to miłe uczucie - po latach wspominać dawne złe chwile z uśmiechem i satysfakcją.
OdpowiedzUsuńCo za historia! Niesamowita!
OdpowiedzUsuńPiękna historia! Gratuluję i życzę Wam szczęścia :*
OdpowiedzUsuńAle super się czyta :) Wspaniała historia!!! Życzę Wam z całego serca szczęscia i miłości a Tobie Asiu spokoju do końca zycia, nigdy więcej nerwów!
OdpowiedzUsuńSuper historia! życzę szczęścia:)
OdpowiedzUsuńŻycie potrafi zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia !!! A tak narzekają na komorników :)
OdpowiedzUsuń